Ar-Ka

13 maja 2019 zmarł Stanisław Niemczyk, architekt nazywany „polskim Gaudim”, twórca własnego stylu, który swój wyraz znalazł przede wszystkim w obiektach sakralnych. 27 czerwca w kościele parafialnym pw. Bożego Miłosierdzia w Krakowie została odprawiona Msza Św. koncelebrowana w intencji zmarłego, a po niej odbyło się poświęcone zmarłemu spotkanie. Gospodarzem spotkania był Ksiądz Proboszcz Zygmunt Kosek. Uczestniczyła w nim najbliższa rodzina zmarłego, ks. dr Lucjan Bielas, ks. Adam Piasecki CR z Chicago, liczna grupa przyjaciół, znajomych, architektów. Wzięli w nim udział również członkowie naszego Stowarzyszenia. W spotkaniu po Mszy Św uczestniczyło ok. 20 osób. Poniżej relacja naszej koleżanki, Marzeny Popławskiej.

 

Ks Lucjan Bielas zwrócił uwagę w swej homilii na cegłę wszechobecną w obiektach projektowanych przez Stanisława Niemczyka. Tu przybliżył nam Ks. Lucjan kilka historycznych zastosowań cegły. Cegła jest materiałem wymagającym wkładu pracy człowieka tak jak i chleb. Chleb jest wyrabiany z mąki i wypiekany w piecu. Pan Jezus zechciał przemieniać chleb w Eucharystię. Przemienienie to dokonuje się przez miłość. Glinę też wypala się wysokiej temperaturze i wtedy uzyskuje ona szlachetne właściwości, staje się cegłą, materiałem szczególnym. Natomiast to co wypala dusze człowieka niczym glinę, to jest miłość , Miłosierdzie, Miłość Boga. Ku niej ma się skierować nasza Dusza.

To zapamiętałam i o najbardziej uderzyło mnie w kazaniu Ks. Lucjana.

Ks Lucjan zaproponował, aby sala ta była miejscem spotkań Stowarzyszenia Architektów katolickich w okresach pomiędzy Dniami Skupienia. Padła też propozycja aby Stanisław Niemczyk był postacią Patronującą Stowarzyszeniu Architektów Katolickich.

Nasze spotkanie dobiegało końca już, zabrał głos ks. Zygmunt Kosek, wtedy obecna na spotkaniu arch Agnieszka Mancewicz, która pamięta wiele historii związanych z lokalizacjami nowych Krakowskich kościołów, ponieważ wiele z nich to właśnie ona miała w rękach, wygłosiła: “jest wśród nas architekt innego kościoła krakowskiego - Sanktuarium Ecce Homo !” Poczułam się w ten sposób sprowokowana do zabrania głosu, przepraszając, ze nie daję w ten sposób dokończyć spotkania.

Dla mnie, odkąd pracuję, zmarły Arch. Stanisław Niemczyk był postacią bardzo cenioną w Środowisku zawodowym Architektów, o nim się po prostu wiedziało, był znany i podziwiany już dawno. Pamiętam jak czekaliśmy na reportaże i publikacje jego dzieł, na fotografie jego kościołów. Dlatego też nasze Stowarzyszenie Architektów Katolickich , raczej koledzy tu obecni którzy to zaproponowali, podjęli inicjatywę spotkania z Twórcą oraz zwiedzania zrealizowanych przez niego obiektów. Ja niestety będąc wówczas za granicą, pomyślałam, że tym razem mnie nie będzie, nie mogę przyjechać, ale na pewno będzie przecież jeszcze okazja że się to powtórzy. No i niestety, niestety, takie jest ludzkie życie. Tej okazji już nie będzie został żal, zaduma nad ludzkim losem.

Inne moje wspomnienie jest związane natomiast z całkiem inną sprawą, dotyczącą pojawienia się na tym miejscu tego właśnie kościoła.

W roku 1977 podjęłam pracę jako młody projektant w ówczesnym Biurze Rozwoju Krakowa. Mieszkałam na Olszy i jeździłam codziennie tędy zatłoczonym autobusem nr 128 do pracy, wysiadałam na Rondzie Mogilskim. Już w autobusie drążyła mnie myśl, że chciałabym się pomodlić i wstąpić do jakiegoś kościoła po drodze tak jak robiłam to chodząc do szkoły, a tutaj zupełnie nie było żadnej możliwości zajścia do Kościoła. Czułam się przytłoczona tą sytuacją. A teraz ten kościół jest. Moje pragnienie zmaterializowało się i w moim życiu jest to prawie że przypadek cudowny. Pamiętam jak pewnego dnia zniknął ten plac targowy ktory na tym miejscu się znajdował i pamiętam pierwsze wyłaniające się kształty tej budowli coś na kształt niewielkiego miasteczka. Ta budowla ku memu zaskoczeniu okazała się kościołem właśnie architekta Niemczyka. Pamiętam moje wtedy wrażenia i zaskoczenie, jak architekt tu okazał wyczucie i nie zapełnił bryłą na calej wysokości tego terenu, nie pozasłaniał widoku z okien mieszkańcom, raczej wciągnął ich wzrok do środka tego miejsca. Mury zewnętrzne chronią od hałasu i ryku autobusów przejeżdżających ul. Brodowicza. Jednocześnie kościół wewnątrz jest przestrzenny a nawet wydaje się wysoki. Jak on to zrobił?

Na zakończenie podkreśliłam jak ważne będzie przechowanie pamięci o tym wybitnym Koledze i że nasze Stowarzyszenie mogłoby wiele zrobić dla zachowania pamięci o jego osobie, osobowości i dorobku.

Na tym spotkaniu, siedząc przy stole w sali zwanej Salą Arki wpatrywałam się wątki ceglane

które opasywały wieńcem to wielokątne pomieszczenie. Tutaj architekt musiał dokonać arytmetycznego przeliczenia wymiarów w poziomie i w pionie, ponieważ zbudował takie boki wielokąta, które są podzielne przez tą samą ilość cegieł, czyli zastosował mikromoduł, coś podobnego do mającego narodzić się wkrótce piksla. Były tam pasy cegieł ułożone na sztorc, potem pasy poziome, potem nad nimi była umieszczona centralnie wnęka ceglana. To wszystko musiało mieć znaleziony wspólny mianownik cyfrowy, bo w kątach wszystko harmonijnie się łączyło. Wymiar boku sali nie mógł być jakąkolwiek cyfrą, musiał być tą wielokrotnością cegieł, która jest wspólna dla jej różnych ułożeń. Jak on do tego dochodził, pozostanie zdaje się jego tajemnicą warsztatu, a dla kogoś kto styka się z wymiarowaniem jest przykładem doskonałego rozwiązania, tej tradycji, która wyprzedziła przyszłość.