Ar-Ka
Jak zawsze, podczas kolejnych DSA wiele momentów było dla mnie ważnych, czy odkrywczych, ale tym razem tak konkretnie i osobiście piknęło mnie coś czego ja i wszyscy doświadczamy zapewne na co dzień, a do czego Ksiądz odniósł się podczas kazania na Mszy Świętej. Cierpienie. Spotyka mnie nieszczęście, dotyka mnie cierpienie - pytam dlaczego. Czy to może być kara za grzech? Nie koniecznie. To może być pytanie: "czy mnie kochasz?" Pytanie i wyzwanie.

Ksiądz powiedział: "nauka o prawdzie - to nauka o Bogu - nie sądź, bo nie znasz prawdy o drugim człowieku. Zmieniaj raczej sposób swojego myślenia. To przynosi owoc - bo Twój czas jest krótki. Masz swoje zadanie domowe. Misję do rozeznania i wypełnienia. Od Boga wyszedłem i do Boga powrócę."

Mocno mnie to poruszyło, bo często w codzienności zamykam się w sobie i skupiam na sobie w chwili trudności i oceniam człowieka, atakuję go, jakbym musiała się bronić, a mój prawdziwy problem leży gdzie indziej: mam problem z nazwaniem zła po imieniu.

Sens tych trudnych sytuacji to odkrycie po co cierpienie jest mi potrzebne? Zrozumiałam, że nie będę szczęśliwa gdy pozbędę się wszystkich swoich trudności, i nie dotknie mnie żadne cierpienie, tylko wtedy kiedy będę odnajdywać sens tych wydarzeń i rozwijać się, umacniać, uczyć się cierpliwości i pokornej postawy wobec ludzi - sprawiedliwość oddając Bogu.

I pozostało we mnie pytanie, na które będę sobie odpowiadać po powrocie z DSA: Czy ja wykorzystuję te narzędzia, którymi posługiwał się Jezus (rodzina, posłuszeństwo, pielgrzymka, samotność, konfrontacja, wysłuchanie mądrości słowa, powrót ze znajomością misji swojego życia) by poznawać prawdę o sobie?
Anna